Spacerowicze od razu zawiadomili straż miejską. - Wysłaliśmy patrol, który naliczył siedem zanurzonych w wodzie zwierząt. Nie można było już im pomóc, więc strażnicy wezwali łowczego - mówi Krzysztof Mich z zespołu prasowego straży miejskiej. Pracownik Lasów Miejskich w Warszawie, który zajął się wyławianiem ciał dzików, stwierdził, że leżały w wodzie ponad miesiąc.
Wicedyrektor Lasów Miejskich Marek Roman przypuszcza, że śmierć aż tylu zwierząt nie była wynikiem choroby, ale wybryków natury. - Prawdopodobnie gdy były mrozy, leżał śnieg, a poziom wód był wyższy, dziki wpadły pod lód i nie potrafiły się wydostać - wyjaśnia i dodaje, że grupy padłych zwierząt spotyka się w Warszawie sporadycznie. Najczęściej giną w starciu z samochodami.
Leśnicy szacują, że w stolicy i okolicach żyje dziś około 500 dzików. Żerują głównie w sąsiedztwie Wisły, przemieszczając się między Białołęką a Wawrem czy Bielanami a Wilanowem. Pracownicy Lasów Miejskich od dwóch lat odławiają zwierzynę i wywożą ją w mniej zaludnione rejony Polski, próbując w ten sposób kontrolować populację. Złapali w tym czasie 437 osobników. Gdyby nie to, w naszym mieście mogłoby żyć nawet 1200 dzików.