W poniedziałek wieczorem policjanci wyciągnęli z kryjówek dwóch sprawców krwawego ataku przy podstawówce na ul. Szadkowskiego. Trzeci zgłosił się sam. Wczoraj prokurator wysłuchał ich wersji wydarzeń i przedstawił zarzuty. Głównym oprawcą okazał się Sławomir K. (36 l.), kolega ofiary. - Zarzucamy mu udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym z użyciem niebezpiecznego narzędzia, za co grozi do 10 lat więzienia. Mężczyzna nie kwestionował swojego udziału w bójce ani tego, że to on dźgnął pokrzywdzonego samurajskim mieczem. Zeznał jednak, że działał w obronie własnej - mówi Ewa Wrzosek, szefowa wolskiej prokuratury, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. Pozostali podejrzani, Krystian W. (22 l.) i Marcin K. (31 l.), potwierdzili wersję kolegi. Oświadczyli, że w niedzielę o świcie umówili się z Rafałem B., by wyjaśnił im "pewną sprawę". Doszło do kłótni i rękoczynów. Wtedy 36-latek wyciągnął półmetrowy miecz i zaczął straszyć starych kumpli, ale sytuacja wymknęła się spod kontroli. Sławomir K. wyrwał mu broń i dźgał na oślep jak opętany. Bandyci zostawili konającą ofiarę na chodniku. - Około 4 rano obudziły mnie krzyki. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, jak dwóch mężczyzn atakuje trzeciego, po czym ucieka. Ofiara w kałuży krwi czołgała się po chodniku przy szkole. Natychmiast zadzwoniłam po pogotowie - opowiada nam mieszkanka bloku przy ul. Szadkowskiego. Ostrze samurajskiego miecza przecięło tętnicę udową i Rafała?B. nie udało się uratować. Narzędzie zbrodni zniknęło. Co było przyczyną krwawego sporu? Niewykluczone, że niewyjaśnione sprawy z kryminalnej przeszłości całej czwórki, która była wielokrotnie notowana i karana za kradzieże oraz handel narkotykami. - Rafał niedawno wyszedł z więzienia. Z tego co wiem, odsiadywał wyrok za gwałt i pobicie. Był zadziorny, ludzie na osiedlu się go bali, do pobliskiego pubu miał od dawna zakaz wstępu. Siał grozę w całej okolicy - mówi znajoma 36-latka. W miejscu, gdzie zginął, postawiono wczoraj znicze.
Dziś sąd zdecyduje, czy aresztować uczestników bójki.