Około godz. 7 na miejscu pojawił się komornik sądowy. 16 osób, które stanęły w obronie lokatorki, nie chciały go wpuścić do środka i zastawiło drzwi meblami. Musiała interweniować policja. Na kamienicy wywiesili transparent z napisem "Miasto to nie firma".
Policjanci wezwali posiłki. Drzwi mieszkania zostały wyważone. Doszło do przepychanek.
Ostatecznie rodzina została jednak eksmitowana.
W 2004 roku kamienicę przy ul. Hożej 1 od prywatnego właściciela, który ją odzyskał, przejęła spółka, która drastycznie podniosła czynsze. Wielu lokatorów musiało się wyprowadzić. Zostali m.in. pani Teresa i jej syn. W pewnym momencie niepełnosprawna kobieta przestała jednak płacić czynsz, dlatego sąd nakazał eksmisję. - My zapewniliśmy jej 30-metrowy lokal w al. Solidarności, w budynku z windą, by ułatwić poruszanie się, ale odmówiła - mówi Urszula Majewska, rzeczniczka dzielnicy.
Lokatorzy kamienicy mówią, że historia kobiety to tylko wierzchołek góry lodowej. Mieszkańcy twierdzą, że są zastraszani oraz nękani i nalicza się im sztuczne zadłużenie, które później ma być podstawą do eksmisji. - Boję się, że skończę tak samo. Jestem ciągany po sądach. Mój czynsz wzrósł już czterokrotnie - mówi Zbigniew Lipiecki (59 l.), który na ul. Hożej mieszka od 35 lat.