Tuż po godz. 7 rano w bazie przeładunkowej firmy na Ochocie jeden z pracowników zauważył, że z taśmy, po której jechały przesyłki, spadła jedna z paczek. Mężczyzna ze zgrozą stwierdził, że z pakunku wytoczył się granat. Kierownictwo natychmiast powiadomiło policję.
- Dostaliśmy informację, że w przesyłce znajdującej się w firmie kurierskiej mogą znajdować się materiały wybuchowe. Na miejsce natychmiast pojechali policjanci i pirotechnicy - opowiada mł. insp. Maciej Karczyński (41 l.) ze stołecznej policji. Wspólnie ze strażakami mundurowi ewakuowali około 120 pracowników, a chwilę później saperzy zaczęli sprawdzać, co jest w środku. - Okazało się, że rzeczywiście są tam skorupy granatów i zapalniki bez cech niebezpiecznych oraz 3 karabiny maszynowe z zaspawanymi iglicami - tłumaczy Karczyński.
Jak ustalił "Super Express", paczka została wysłana z Niemiec i miała trafić na Litwę. Mundurowi skontaktowali się z jej nadawcą, który oświadczył, że karabin i granaty mają charakter dekoracyjny oraz że miały zostać użyte jako rekwizyty, najprawdopodobniej w filmie.
Maciej Karczyński ze stołecznej policji:
- Policja zabezpieczyła paczkę. Jej nadawca
wysłał przedmioty praw- dopodobnie w celach kolekcjonerskich