- Siłą tego filmu jest autentyzm. To są taśmy prawdy - mówi Tadeusz Filipkowski z Fundacji Filmowej AK. Każdą ze scen reżyserowało tu życie w ogarniętej walką Warszawie w sierpniu i wrześniu 1944 roku. Z ponad 5 godzin powstańczych kronik filmowych powstał 80-minutowy obraz - pokolorowany, udźwiękowiony, złożony w historię i opatrzony dialogiem, częściowo dopisanym, częściowo odtworzonym z ruchu warg kolejnych osób. Bohaterami są prawdziwi, a niektórzy zidentyfikowani, uczestnicy powstania, sfilmowani przez dwóch braci, którzy z kamerą wchodzą na podwórka, do piwnic i ruin, przeganiani są z polowych szpitali. Starszy chce być operatorem, młodszy chce walczyć. Uwieczniają na taśmie walki, aresztowania, bombardowania, w końcu - śmierć ludzi i miasta. Wstrząsające wrażenie robi w kolorze opustoszała, zrujnowana stolica, którą dotąd znaliśmy z czarno-białych dokumentów.
Przeczytaj też: Warszawa: W tym parku wybijesz zęby!
- Kolor sprawia, że bohaterowie są nam bliżsi. Nagle odkrywamy, że to tacy sami ludzie jak my. Kamera pokazuje ich w przypadkowych sytuacjach, jakbyśmy dziś filmowali ulicę i fragmenty zwykłych rozmów - zwraca uwagę reżyser Jan Komasa, autor pomysłu na scenariusz. On sam był pod wrażeniem nowatorskich ujęć, jakie dziś znamy z wojennej reporterki.
Weterani nie kryli wzruszenia. - Przeżyliśmy to jeszcze raz - mówi wiceszef Związku Powstańców Warszawskich Edmund Baranowski. - To bardzo ważny film, bo nie przekłamuje rzeczywistości jak inne fabuły, nie dodaje fałszywych emocji. Jest prawdziwy. Choć na pewno my, weterani walk, patrzymy na niego zupełnie inaczej niż młode pokolenie - dodaje.