Za transport odpowiada dwóch armatorów z żeglugi z Wyszogrodu i Bydgoszczy. Łącznie to 12 barek i 9 statków płynących Wisłą z Gdańska do Stalowej Woli w odstępie dwóch dni. Pierwszy sznur barek przepłynął przez Warszawę na początku tygodnia, w piątek dotarła do stolicy kolejna część megaładunku. To gigantyczne kontenery na pontonach. Wśród elementów są m.in. części kotła odzyskowego, stojan turbiny gazowej i generator. Na pokładzie dla bezpieczeństwa jest też śmigłowiec.
3 tony ładunku na Wiśle
Łącznie barki transportują ponad 3 tysiące ton ładunku. - To na pewno największe przedsięwzięcie w moim życiu i w historii mojej firmy. Prawdopodobnie nie było tak potężnego transportu Wisłą od czasów II wojny światowej, a na pewno od czasów zaniku żeglugi śródlądowej - mówi właściciel Żeglugi Wyszogrodzkiej, kapitan Jerzy Pielaciński, który kieruje ekspedycją. Kilka lat temu transportował Wisłą do Warszawy elementy mostu Północnego.
Zobacz też: Megaładunek dla elektrowni płynie Wisłą na barkach
Ponieważ duża część z transportowanych urządzeń do elektrowni to bardzo długie elementy, nie było innej drogi transportu niż Wisła. Choć wodniacy narzekają, że rzeka nie jest do tego kompletnie dostosowana. Pierwszy transport utknął np. na kilka dni pod Płockiem z powodu niskiego stanu wody. Teraz płynie już bez przeszkód w spokojnym tempie piechura.
Przygotowania do tej eskapady trwały ponad pół roku.