- Budynek został zburzony w czasie wojny. Babcia, inni sklepikarze i lokatorzy za własne pieniądze odbudowali kamienicę, na co są umowy i rachunki - mówi pani Grażyna.
Jej rodzina przez kilkadziesiąt lat działała przy Chmielnej. Do czasu gdy o dom upomnieli się spadkobiercy dawnych użytkowników wieczystych gruntu. Choć trzy sądy odmówiły spadkobiercom praw do budynku, do którego odbudowy nie dołożyli nawet złotówki, w 1998 roku pomógł im warszawski Ratusz. Ówczesny prezydent w szale prywatyzacji oddał im grunt razem z budynkiem.
- Zrobił to bezprawnie, bo spadkobiercy nie złożyli wniosku o zwrot w wymaganym terminie - dodaje pani Grażyna.
Lokatorzy szybko stracili prawa do lokali. Pani Grażyna nadal jednak walczyła o swój dom. Spadkobiercy pozwali schorwaną kobietę o 550 tys. zł za bezprawne korzystanie z lokalu.
- Zabiorą mi wszystko, na co pracowałam całe życie - mówi załamana kobieta.
W 2005 roku warszawski Ratusz przyznał, że decyzja o oddaniu budynku była bezprawna. Wystąpił o jej unieważnienie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, ale po tym, gdy SKO odmówiło
nie kiwnął już palcem. Interwencje nic nie dały.
- Ratusz do dziś odsyła mnie do SKO, ale kolegium uważa, że nie jestem stroną - opowiada pani Grażyna. Teraz zwróciła się o pomoc do prokuratury i czeka.