WARSZAWA: Hanna Gronkiewicz-Waltz oszczędza na dzieciach, sobie robi przyjęcia

2012-03-30 4:00

Rodzice idą na wojnę ze stołecznymi urzędnikami. Nie chcą, by ich dzieci chodziły głodne, bo urzędnicy postanowili oszczędzać na szkolnych stołówkach. Wczoraj przyszli na sesję rady Śródmieścia i zorganizowane dla miejskich radnych i urzędników wielkanocne jajeczko, by zaapelować o zostawienie w szkołach kucharek.

Jajeczka, wędlinki, sałatki i piaskowe baby - tak wyglądało wielkanocne spotkanie, w którym w przerwie obrad rady miasta uczestniczyli radni, miejscy urzędnicy i prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz (60 l.). Pojawili się też rodzice, którzy chcieli uświadomić pałaszującym smakołyki urzędnikom, że po prywatyzacji szkolnych kuchni ich dzieci będą chodzić głodne, bo większości rodziców nie będzie stać na droższe obiady.

Zapytali panią prezydent o przyczyny likwidacji stołówek. - Nic złego się nie dzieje. Moje wnuki też korzystają z prywatnego cateringu i nic im nie jest - odpowiedziała im Hanna Gronkiewicz-Waltz. - A podwyżka cen? - Posiłki nie będą droż-sze - stwierdziła pani prezydent. Przykłady z Woli i Białołęki mówią jednak co innego - tam cena obiadu skoczyła o niemal 100 proc., z 5 do 9 zł! Dziś grozi to mieszkańcom Śródmieścia, Mokotowa i Bemowa, którzy organizują głośne protesty. Wczoraj, gdy stołeczni radni i urzędnicy raczyli się jajeczkiem, miała się odbyć nadzwyczajna sesja rady w Śródmieściu. Przyszła na nią blisko setka rodziców. Niestety, radni PO zbojkotowali obrady.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki