Kasia niecały rok temu przeprowadziła się razem z matką do niewielkiej podwarszawskiej miejscowości. Nie znała tam nikogo, więc zamiast spędzać czas po lekcjach z rówieśnikami, całe godziny siedziała przed komputerem. Na portalach społecznościowych szukała znajomych i przyjaciół. I to właśnie na jednych z takich portali dziewczyna poznała Igora Ś. Mężczyzna w Internecie podpisywał się jako "różowy szaleniec".
Sympatyczny, przystojny 34-latek na zdjęciach wyglądał znacznie młodziej. Najpierw pisali do siebie wiadomości, później wymienili się numerami telefonów. We wtorek, 9 sierpnia, dziewczyna dała się namówić na osobiste spotkanie.
Kasia nie przyznała się jednak mamie, z kim się umówiła. Kiedy mężczyzna przyjechał po nią, powiedziała, że idzie do koleżanki. 34-latek zawiózł nastolatkę do mieszkania w bloku przy Kondratowicza i tam ją zgwałcił.
Dziewczynce tylko cudem udało się wykorzystać moment jego nieuwagi i uciec z mieszkania. 13-latka zapukała do drzwi sąsiedniego lokalu. Kobieta, która jej otworzyła, gdy tylko usłyszała, co się stało, natychmiast zawiadomiła policję.
Nie trafił do aresztu!
Funkcjonariusze z Targówka tego samego dnia złapali zwyrodnialca. Nie trafił jednak do aresztu. Powód? Sąd uznał, że zeznanie dziewczyny nie jest wystarczającym dowodem.
- Będziemy odwoływali się od tej decyzji. W momencie, gdy sąd ją podejmował, dysponowaliśmy jedynie wstępną opinią biegłego psychologa, teraz mamy już pełne wyniki badań - wyjaśnia Artur Oniszczuk, zastępca prokuratora rejonowego na Pradze-Północ.
Termin złożenia zażalenia mija dziś. Za gwałt na nieletniej Igorowi Ś. grozi do 12 lat za kratami.
Imię ofiary zostało zmienione