Niedawno pani Judyta wyjęła ze skrzynki wezwanie do zapłaty gigantycznego rachunku za energię elektryczną. - Myślałam, że zemdleję. Wiem, że prąd ostatnio podrożał, ale bez przesady. Przecież nie mam w mieszkaniu fabryki, by zużyć energię za kilka tysięcy złotych - dziwi się.
Kobieta samotnie wychowuje 2,5-letnią córeczkę. Mieszkają w niewielkim mieszkaniu na obrzeżach Targówka.
- Jestem w trudnej sytuacji finansowej, korzystam z pomocy opieki społecznej, dlatego oszczędzam na wszystkim, na czym mogę, także na energii - żali się pani Judyta.
Dotychczas płaciła ona za prąd około 130 -170 zł. Nigdy nie zalegała z opłatami, nawet rok temu, kiedy przyszedł rachunek za półroczne wyrównanie. - Wtedy miałam do uiszczenia około 1,8 tysiąca złotych za ten sam okres, za który teraz każą mi zapłacić ponad 4 tys. złotych - opowiada. I po chwili dodaje: - Albo ktoś kradnie mi prąd, albo zaszła jakaś gigantyczna pomyłka.
Kobieta powiadomiła o problemie zakład energetyczny, ale zainteresował się on tym dopiero po interwencji "Super Expressu". - Jesteśmy w trakcie wyjaśniania sprawy pani Judyty. W piątek ekipa techniczna sprawdzi licznik i instalację - informuje Katarzyna Pettka, rzecznik prasowy RWE Polska. Do czasu wyjaśnienia RWE obiecało wstrzymać windykację wobec pani Judyty.