Tak niestety może dać się nabrać każdy. Kacper Maciejewski (20 l.) z Otwocka kilka tygodni temu odebrał telefon od konsultanta, który zaproponował mu superatrakcyjny plan taryfowy na telefon stacjonarny.
- Powiedział, że jest z TP SA. Obiecał, że rachunki, które dochodziły u nas nawet do 300 zł, nie będą przekraczać 80-90 zł - opowiada pan Kacper. To samo mówił akwizytor, który kilka dni później, też jako pracownik TP SA, pojawił się u niego z gotową umową.
- Na dokumentach było logo Niezależnego Operatora Międzystrefowego, więc zapytałem, czy na pewno zostaję w TP SA. W żywe oczy skłamał mi, że tak - denerwuje się pan Kacper. Gdy kilka dni później doczytał warunki umowy, złapał się za głowę. - Okazało się, że NOM to nie nowy produkt TP SA, ale zupełnie inny operator. Że oni w każdej chwili mogą zmienić mi taryfę, a nawet wystawić mi rachunki za pół roku - mówi.
Oszukanych jest więcej!
Niestety, w taki sam sposób oszukano nie tylko jego. Na forach internetowych aż kipi od podobnych historii. Zna je też sam NOM, który tłumaczy, że osoby werbujące klientów nie są ich pracownikami.
- Korzystamy z usług zewnętrznych firm. Wszyscy przechodzą szkolenie, ale niestety zdarzyły się podobne sytuacje i w dwóch przypadkach skutkowały rozwiązaniem umowy - tłumaczy Katarzyna Kozłowska z biura prasowego NOM. Zapewnia, że firma błyskawicznie reaguje na każdy sygnał o nieprawidłowościach.
Prawa abonenta
Urząd Komunikacji Elektronicznej i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta na podobnych praktykach nie zostawiają suchej nitki. - Podawanie się za przedstawiciela firmy X, gdy naprawdę reprezentuje się firmę Y, to oszustwo, które może kwalifikować się do postępowania karnego - mówi krótko Małgorzata Cieloch, rzeczniczka Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta. A Piotr Dziubak, rzecznik UKE, przypomina: - W przypadku zawarcia umowy poza lokalem firmy abonent ma prawo od niej odstąpić w terminie 10 dni od dnia jej zawarcia.