Warszawa. Katastrofa autobusu na moście. W czwartek Tomasz U.(27l.) schował do portfela woreczek z amfetaminą i ruszył do pracy. Najprawdopodobniej jeszcze przed jej rozpoczęciem wciągnął narkotyk i rozpoczął kurs. Przed godz. 13 pędził autobusem pełnym ludzi mostem Grota Roweckiego. W pewnym momencie zasłabł, uderzył z potężna siłą w barierki i spadł z wiaduktu. Autobus huknął z impetem o ziemię. Pasażerowie wypadli z siedzeń i wylecieli na zewnątrz. W wyniku wypadku śmierć poniosła 65- letnia kobieta. 17 osób trafiło do szpitala. Cztery nadal są w ciężkim stanie. Od kierowcy autobusu pobrano krew do badań. Okazało się, że nie był pod wpływem alkoholu. Ale badania potwierdziły obecność amfetaminy w jego organizmie. W trakcie czynności śledczy znaleźli w kabinie 0,54g narkotyku. Ukryte były w kabinie pod jego portfelem. Czy to oznacza, że wciągał je w trakcie pracy? Tomasz U. pracował w firmie Arriva od maja ubiegłego roku. W czwartkowy poranek zameldował się w zajezdni, by pobrać dokumenty autobusu. - Dyspozytor nie zauważył w jego zachowaniu nic niepokojącego. Gdyby tak było, ma prawo nie dopuścić kierowcy do jazdy i wezwać policję - tłumaczy Joanna Parzniewska, rzecznik firmy Arriva, która obsługuje linię 186. Czy to oznacza, że kierowca wciągnął narkotyk po wyjechaniu z zajezdni?
PRZECZYTAJ KONIECZNIE Warszawa: Wąż gigant na Pradze- Południe! W akcji strażnicy miejscy