Znalezienie wolnego pokoju we wtorek w warszawskich hotelach nie było łatwe. Jednak mimo wszystko część kibiców postanowiła zostać i zobaczyć przełożony na środę mecz Polska - Anglia. Na stadion przybyło ich ponad 40 tysięcy.
Kamil Kubat (20 l.) i Marcin Szumiło (30 l.) przyjechali do stolicy z Częstochowy. Kupili bilety na mecz i pociąg, ale pieniędzy na nocleg już nie mieli. - Szukaliśmy tanich hosteli, ale nigdzie nie było miejsc - opowiada pan Kamil. Postanowili więc z kolegą zanocować w poczekalni na Dworcu Centralnym. - Było zimno, twardo, ale przynajmniej nie padało na głowę - żartują, a po chwili dodają: - Takie sytuacje nie powinny się zdarzać. Mamy tylko nadzieję, że ktoś za to odpowie.
W podobnej sytuacji znalazło się też tysiące innych kibiców, którzy pomimo zmęczenia przyszli następnego dnia na Stadion Narodowy i z całych sił dopingowali Polaków, a gdy w 70. minucie remisującego gola strzelił Kamil Glik oszaleli z radości.