Warszawa. Skandal w policji
Kolejny skandal z udziałem stołecznych policjantów. Podczas interwencji jeden z nich miał pobić zatrzymanego. Zatrzmanie miało miejsce na ul. Zwycięzców w Warszawie. - W sprawie wszczęto postępowanie dyscyplinarne, które wyjaśni, czy funkcjonariusze przekroczyli swoje uprawnienia. Wniosek wpłynął kilka dni po interwencji. Zabezpieczono materiał dowodowy, m.in. zapis monitoringu. Policjanci na czas postępowania zostali zawieszeni – powiedział w rozmowie z „Super Expressem” nadkom. Sylwester Marczak ze stołecznej policji.
Przeczytaj również: Skandaliczna interwencja policji w Warszawie. Policjant grozi pobiciem i wulgarnie obraża. "Bo ci zaraz w "r*j dam"
Śledztwo w sprawie prowadzi prokuratura w Nowym Dworze Mazowieckim. - Śledztwo podjęła prokuratura inna niż PO Warszawa-Praga z uwagi na to, że policjanci na co dzień z nią współpracują. Dlatego sprawa została przekazała prokuraturze spoza Warszawy – powiedziała prok. Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Śledczy sprawdzą, czy funkcjonariusze przekroczyli swoje uprawnienia. W sprawie przesłuchani zostaną w charakterze świadków koledzy zatrzymanego.
Warszawa. Skandal w policji
To kolejny skandal w stołecznej policji. Pod koniec sierpnia informowaliśmy o agresywnym zachowaniu policjantów ze śródmieścia. Interwencja dotyczyła nieprawidłowego parkowania. W piątek (26 sierpnia) przy ul. 3 Maja w Warszawie dostawca pizzy nieprawidłowo zaparkował samochód. Funkcjonariusze zaczęli rzucać bezpośrednie groźby przemocy fizycznej w kierunku obywatela Ukrainy. Kazali mu wy*****alać z kraju, jeżeli coś mu się nie podoba oraz nazwali go parówą, grożąc mu pobiciem. Na nagraniu widać skandaliczną interwencję.
Warszawa. 90 minut biegał nago w centrum
"Super Express" informował również o opieszałej reakcji stołecznej policji w związku z nagim i agresywnym mężczyzną, który przez 90 minut atakował przechodniów w samym centrum Warszawy. Mimo ponawianych zgłoszeń patrol nie przyjechał, a szaleniec przez 90 minut terroryzował przechodniów. Operator numeru alarmowego zdawał się lekceważyć problem i poinformował dzwoniącego, że „Jest sobota noc, tak że niech pan wyluzuje troszkę”. Więcej o tej szokującej sprawie przeczytasz TUTAJ.