Warszawa. Koniec słynnego lapidarium na Ursynowie
Już dawno mieszkańcy nie byli tak zdumieni decyzją urzędników. O sprawie pisaliśmy na łamach „SE” już w połowie maja. Z dnia na dzień w Parku Cichociemnych powstała sterta gruzu, a obok niej tablica informująca, że widz stoi przed symbolem czasów, w których powstawał Ursynów. Chyba jednak nikt poza pomysłodawcą, czyli Zarządem Zieleni, nie traktował w ten sposób hałdy potłuczonego betonu. O zabranie go apelowali mieszkańcy, apelowali też radni. Niektórzy wskazywali, że „rzeźba” szpeci okolicę, inni, że wystające z niej metalowe pręty są po prostu niebezpieczne. Doszło nawet do tego, że grupa aktywistów wysypała pod urzędem dzielnicy stertę gruzu. Bo to przecież jest sztuka.
W końcu miarka się przebrała i interweniował prezydent Trzaskowski. Można powiedzieć, że lapidarium zostanie wywiezione na taczkach. Dosłownie. Zarząd Zieleni próbował ratować swój pomysł i zaproponował uprzątnięcie mniejszego gruzu i poukładanie betonowych płyt jedna na drugą. Pracownicy zaczęli już nawet ten pomysł realizować. W tym czasie na tablicy informacyjnej ktoś złożył podpis: Stanisław Bareja. Prace zostały tego samego dnia przerwane. - Początkowo lapidarium miało zostać ułożone, natomiast pan prezydent położył kres tej sytuacji. Zlecił usunięcie lapidarium – potwierdziła w rozmowie TVN Warszawa rzeczniczka ratusza Monika Beuth. Teraz urzędnicy zastanowią się nad nowym projektem.