Mieszkańcy kilka miesięcy temu zamówili prywatnie badania pobranych odcieków. Wykazały one obecność w cieczy metali ciężkich i substancji szkodliwych dla zdrowia. Ale WIOŚ odmówił przyjęcia próbek cieczy i zweryfikowania badań. Mieszkańcy poskarżyli się zatem m.in. samemu ministrowi środowiska.
Teraz - po interwencji stowarzyszenia Czyste Radiowo - główny inspektor ochrony środowiska skarcił podwładną instytucję, napisał, że skargę mieszkańców "uznaje za uzasadnioną", i nakazał przeprowadzenie kontroli. - Jak widać, protesty mają swoje znaczenie. Po kilku miesiącach, ale jednak skutecznie GIOŚ uznał nasze racje i zarządza kontrolę. Możemy mieć gorzką satysfakcję - mówi Bogdan Bajak z Czystego Radiowa. Jutro mieszkańcy Bielan po raz kolejny urządzają pikietę na skrzyżowaniu Arkuszowej z Wólczyńską. Znów zamierzają utrudnić powroty z pracy kierowcom, chodząc po pasach dookoła skrzyżowania. W ten sposób chcą zwrócić uwagę na to, że na wysypisku problem się nie kończy.
- Smród zatruwający nam życie produkuje kompostownia - stwierdzają mieszkańcy Bielan. Boją się, że od 1 sierpnia będzie im śmierdzieć jeszcze bardziej, bo Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, do którego należą górka śmieci i kompostownia, zamierza tam zwozić 230 tys. ton śmieci rocznie. Za dwa tygodnie bowiem będzie odpowiadać za odbiór odpadów z ponad połowy Warszawy. Co MPO zamierza zrobić, by zakład Radiowo nie był tak uciążliwy dla okolicy?
- W czerwcu pracę rozpoczęli eksperci z Politechniki Warszawskiej, którzy mają wskazać nam, co jest do zrobienia w kompostowni. Będziemy czekać na wyniki analiz - wyjaśnia prezes MPO Krzysztof Bałanda. Bo choć wysypisko - według deklaracji władz miasta - ma być zamknięte z końcem 2016 roku, kompostownia na Bielanach ma nadal funkcjonować.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail