Koronawirus przewrócił nasze życie do góry nogami. Wiele firm upadło, wielu pracowników dostało wypowiedzenia, a pozostali drżeli o swoje miejsca pracy. Ta niepewność i kryzys gospodarczy sprawiły, że dla wielu Polaków pójście na L4 było swoistym „zabezpieczeniem” przed nagłą utratą pracy. Warszawa to zagłębie największych polskich korporacji, a jednocześnie jedno z najdroższych do życia miast. Z tego względu warszawiacy nie mogli nie znaleźć się w ścisłej czołówce tych druzgocących statystyk.
ZOBACZ TEŻ: Warszawa. Koronawirus W ŻŁOBKU na Woli. Ratusz PODAŁ WYNIKI testów
- W ciągu ostatnich trzech miesięcy, od początku trwania pandemii koronawirusa, zaobserwowaliśmy zjawiska świadczące o nadużywaniu zwolnień chorobowych przez pracowników - mówi Mikołaj Zając, prezes Conperio.
ZOBACZ TEŻ: Trzaskowski daje DOBRY PRZYKŁAD. Zobacz, jak DBA O ZDROWIE koleżanki!
Okazuje się, że warszawiacy postanowili nadużywać swoich zwolnień lekarskich, by nadrobić tzw. domowe zaległości. Wzmożone kontrole ze strony pracodawców tylko potwierdziły te tezę. Przedstawiciele firmy kontrolującej zastawali dużą część pracowników na czynnościach wykluczających ich niedyspozycyjność i poświęcenie opiece, m.in. na pielęgnacji przydomowych ogrodów, spawaniu, spacerach z psem, zakupach itp.
– Wśród skontrolowanych zdarzały się osoby nieobecne w domu mimo nakazu objęcia izolacją i sankcji karnych za opuszczanie kwarantanny. Spora część z nich pozostawała pod wpływem alkoholu, a niektórzy rozpoczęli dodatkową niezarejestrowaną działalność, często w branżach takich jak budownictwo czy usługi remontowo-wykończeniowe – wyjaśnia prezes Conperio.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj.