Na ludzki płód wraz z łożyskiem 28 lipca natknął się pracownik przepompowni Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w al. Waszyngtona, tuż przy parku Skaryszewskim. Znalazł je na kratce filtrującej, na której zatrzymują się przechodzące proces oczyszczania ścieki. Oznacza to, że płód mógł zostać po prostu spuszczony w toalecie. Według drugiej możliwości - ktoś wrzucił go do kanału deszczowego przez jedną ze studzienek.
Według biegłych medycyny sądowej płód ma 4-5 miesięcy i jest płci żeńskiej. - Zdaniem biegłych dziecko najprawdopodobniej urodziło się martwe i nie miało szans przeżycia - informuje Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Lekarze odkryli na ciele zmiany, jednak okazało się, że były one wynikiem rozkładu ciała. - Badamy, w jaki sposób doszło do tego zdarzenia. Czy obumarcie płodu nastąpiło z przyczyn naturalnych, czy na skutek działania środków farmakologicznych - dodaje Mazur. Śledczy i policja próbują też odnaleźć matkę. - Na razie jest więcej pytań niż odpowiedzi, dlatego każda wskazówka będzie mile widziana - mówi asp. Paweł Pławecki z komendy policji na Pradze-Południe.