We wrześniu w Ursusie zawrzało, bo w miasto poszła plotka, że ZTM chce zlikwidować linię 517. Lokalny ratusz zrobił wśród pasażerów ankietę, której wynik był jednoznaczny - popularny autobus, dowożący ich do centrum i na Targówek, ma zostać. Opór sprawił, że ZTM z planów likwidacji zrezygnował. Niestety, na początku lutego przy okazji zakończenia remontu ulicy Cierlickiej po cichu przeprowadził kolejny zamach na 517 - pociął jego rozkład. W porannym szczycie zamiast co 10 minut linia kursuje co 15-20 minut. Poza szczytem jest jeszcze gorzej. "517" pojawia się na przystankach nawet co 20-30 minut, choć wcześniej podjeżdżał co 15 minut. Mieszkańcy Ursusa nie kryją złości. - Nie rozumiem, dlaczego ZTM zdecydował, że autobusy będą kursowały rzadziej. Przecież to bardzo popularna linia, którą podróżuje wielu pasażerów. Ten pomysł jest beznadziejny! - mówi Aleksandra Zątek (30 l.), która codziennie korzysta z linii 517.
Patrz też: Urzędnicy zabrali nam autobusy linii 135 i 311
Urzędnicy jak zwykle mają "logiczne" wytłumaczenie. - Nowy rozkład jazdy dla linii 517 został wprowadzony z kilku powodów. Przede wszystkim 7 stycznia został uruchomiony nowy przystanek kolejowy Warszawa Ursus-Niedźwiadek. Mieszkańcy osiedla mają dodatkowo do dyspozycji pociągi SKM i Kolei Mazowieckich - tłumaczy Magdalena Potocka z biura prasowego ZTM. - Poza tym uruchomiona została linia 307 łącząca WKD Opacz z Ursusem-Sanktuarium. Autobusy te udało się uzyskać dzięki ograniczeniu częstotliwości linii 517 - dodaje.
Urzędnicy twierdzą, że mieszkańcy częściej korzystają obecnie z pociągów. - Nie wszystkim pociągi pasują! - denerwuje się pani Aleksandra.