Warszawa. Lokatorzy Osiedla Przyjaźń protestowali na placu Bankowym
Na Osiedlu Przyjaźń ponownie zapanował chaos informacyjny i mieszkańcy drżą o swoją przyszłość. W kwietniu br. z dnia na dzień dowiedzieli się, że w ciągu kilkunastu dni muszą opuścić domy, ponieważ Akademia Pedagogiki Specjalnej zrezygnowała z dzierżawienia terenu od Warszawy.
Wielu lokatorów to studenci z różnych części Polski oraz zagranicy. Obawiali się, że w związku z nagłą utratą dachu nad głową zostaną zmuszeni do przerwania nauki tuż przed końcem roku akademickiego. Wraz z wygaśnięciem umów 9 maja, miasto awaryjnie zaproponowało im podpisanie nowych na trzy miesiące, a pozostałym lokatorom dodatkowo zaproponowano umowy na okres do jednego roku, zawierane w nieco bardziej czasochłonnym trybie pozaprzetargowym po wcześniejszym przedstawieniu prezydentowi Warszawy szczegółowej informacji o swojej sytuacji lokalowej i życiowej.
Tłumaczymy - Osiedle Przyjaźń to nie tylko studenci. To także absolwenci, uchodźcy, byli pracownicy osiedla, osoby z niepełnosprawnościami mające trudność w znalezieniu nowego lokum, przedsiębiorcy czy zwyczajnie ludzie zamieszkujący ten teren od wielu lat. "Za APS" nie było problemu z przedłużaniem umów. Mówią, że część potrzebnych napraw przeprowadzali na swój koszt, inwestując w osiedle jak w swój dom. Liczyli, że zerwanie dzierżawy to chwilowy kryzys i będą mogli zostać, o czym też zapewniał urząd.
"Mieszkańcy, studenci i przedsiębiorcy mogą spać spokojnie. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zdecydował o udzieleniu wszystkim doraźnej pomocy – tak, aby żaden z mieszkańców nie ucierpiał po wygaśnięciu umowy dzierżawy. Chcemy, żeby to osiedle żyło, żeby było pełne mieszkańców, ale też by było bezpieczne (w nawiązaniu do planowanej renowacji - przyp. red.)" – mówił w maju wiceprezydent Tomasz Bratek, zapewniając jednocześnie, że żaden z mieszkańców osiedla nie będzie musiał opuścić lokalu tuż po przejęciu nieruchomości przez miasto.
Tymczasem w lipcu w drewnianych domkach pojawiły się kartki z informacją (tylko w języku polskim), że do 10 sierpnia osoby, które w maju podpisały umowy na trzy miesiące, muszą opuścić lokale. Politycy zarzekali, że nie chcą nikogo wyrzucać, jednak do wyznaczonego terminu został niecały tydzień, a do tej pory lokatorom nie została przedstawiona żadna alternatywa. Uczestnicy protestu wyrazili swój żal - czują się oszukani. Gdyby wiedzieli wcześniej, że miasto podejmie decyzję inną od zapowiadanej, nie znaleźliby się w tak niestabilnej sytuacji, mówili podczas demonstracji 5 sierpnia.
W poniedziałek o godzinie 17 zgromadzili się na placu Bankowym.
- Na sesji Rady Warszawy wiceprezydent Bratek obiecał, że wszystkie osoby mieszkające na osiedlu otrzymają rozwiązanie dla swojej sytuacji, każda osoba zostanie potraktowana indywidualnie i będzie możliwość dalszego mieszkania na osiedlu. Tak się nie stało. Te umowy, które zostały przedłużone na trzy miesiące, właśnie upływają i wszystko wskazuje na to, że nie zostaną przedłużone - mówi "Super Expressowi" Zenobia Żaczek, działaczka Komitetu Obrony Praw Lokatorów. Czytaj dalej pod materiałem wideo.
Petycja mieszkańców Osiedla Przyjaźń
W trakcie demonstracji zbierane były podpisy pod petycją w sprawie rozwiązania problemów mieszkańców osiedla. Czego oczekują lokatorzy?
"Zwracamy się do Pana z prośbą rozwiązania problemu mieszkańców Osiedla "Przyjaźń", którzy są też studentami. Osoby te otrzymały informację od Zarządu Mienia Skarbu Państwa, że do 10 sierpnia 2024 r. mają opuścić swoje miejsce zamieszkania. Nie jest to zgodne z wcześniejszymi obietnicami Ratusza, które gwarantowały, że studenci będą mogli zamieszkiwać w akademikach położonych na terenie Osiedla. W wyniku obecnej sytuacji wielu studentów, w ty wielu studiujących cudzoziemców, znajdzie się nagle bez żadnego miejsca zamieszkania. W związku z powyższym domagamy się:
STOP WYSIEDLANIU OSIEDLA - Żądamy gwarancji zamieszkania przynajmniej do końca studiów dla obecnych studentów, kontynuowania funkcji akademickiej Osiedla oraz zapewnienia pozostałym mieszkańcom umowy na czas nieokreślony.
REMONT OSIEDLA, BRAK PODWYŻEK CZYNSZU - Żądamy przeprowadzenia niezbędnych remontów Osiedla Przyjaźń z gwarancją braku podwyżek czynszu. Nie zgadzamy się na wysiedlenia w czasie remontu. Zakres koniecznych prac nie jest znaczny, a ich termin nie został jeszcze zaplanowany. Nie ma więc podstaw do wysiedlania mieszkańców.
PONOWNE OTWARCIE KARUZELI - Domagamy się otwarcia Klubu Karuzela jako publicznego domu kultury" - napisano w piśmie Kolektywu Przyjaźń i Komitetu Obrony Praw Lokatorów skierowanej do prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego. Czytaj dalej pod galerią.
Ratusz odpowiada na protest mieszkańców Osiedla Przyjaźń
"Super Express" uzyskał komentarz urzędu w sprawie Osiedla Przyjaźń.
- Miasto w żaden sposób nie przyczyniło się do sytuacji na Osiedlu Przyjaźń, ponieważ osiedle przejęliśmy wskutek rezygnacji z dzierżawy przez APS w maju tego roku. W związku z tym bałagan prawny, czyli różne formy najmu i w wielu przypadkach brak podstaw do najmu nie wynikają w żaden sposób z działań miasta. Zostaliśmy z problemami, które występowały już wcześniej - odpowiada Monika Beuth, rzeczniczka ratusza.
Jednym z nich jest fatalny stan techniczny wielu budynków.
- Nie do końca wiemy jaki faktycznie jest ten stan, ponieważ nie do wszystkich mogliśmy wejść i ocenić. Jak poważny będzie remont? To się dopiero okaże. Należy na ten cel zarezerwować środki, których miasto wcześniej nie planowało, a teraz trzeba je znaleźć i nie obejdzie się bez dofinansowania zewnętrznego, ponieważ mowa o setkach milionów złotych. Koszt zostanie oszacowany dopiero po zweryfikowaniu stanu technicznego - dodaje i podkreśla, że obecnie miasto nie może dać gwarancji, że w niektórych przypadkach na czas remontu nie zajdzie konieczność wysiedlenia budynków.
- Miasto działa na gruncie prawa. Możemy posługiwać się wyłącznie przepisami, wobec których wszyscy są traktowani równo. A jednocześnie jest cały szereg różnych problemów i nie chcemy podejmować pochopnych decyzji - mówi.
A co stanie się ze studentami? Nie zostaną wyrzuceni, o ile udowodnią, że posiadają status studenta. W tej sprawie miasto pozostaje w kontakcie z uczelniami, które w październiku mają wskazać upoważnione do zamieszkiwania w akademiku osoby. Absolwenci uczelni wyższych będą musieli się wyprowadzić. - Te miejsca są przeznaczone dla nowych studentów - słyszymy.
Mieszkańcy, którzy mają podpisane umowy na czas nieokreślony, będą je kontynuowali - to ok. 200 osób. Z kolei około stu osób złożyło wnioski o podpisanie umów czasowych na rok, są one obecnie weryfikowane. Jest też grupa osób, które nie złożyły żadnych wniosków o najem i odmawiają opuszczenia lokali. "Nieznane są ich dalsze plany na współpracę z miastem".