Klempa przywędrowała z Puszczy Kampinoskiej i na Bemowie, tuż przy trasie S8, zatrzymała się na chwilę, żeby w spokoju podgryzać gałązki i listowie. Widok łosia spacerującego dosłownie kilkadziesiąt metrów od ruchliwej arterii szybko sprawił, że w straży miejskiej rozdzwoniły się telefony. Strażnicy przyjechali na miejsce wraz z weterynarzem.
- Taki okaz waży niemal 300 kg, nietrudno sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby łoś wyszedł na jezdnię wprost pod pędzący samochód. Dlatego podaliśmy jej środek nasenny i zasłoniliśmy oczy, żeby się nie denerwowała - wyjaśnia Stanisław Bednarski (60 l.), lekarz weterynarii pracujący dla Lasów Miejskich. - Kiedy się obudzi, będzie z powrotem w domu - dodaje.
Jak się okazało, przetransportowanie 300-kilogramowego zwierzaka to nie lada sztuka. Kilku strażników miejskich wraz z weterynarzem i leśnikami miało ogromne trudności, żeby umieścić nieprzytomne zwierzę w ciężarówce. W końcu jednak po kilkunastu minutach klempa znalazła się w samochodzie, a 30 minut później była na polanie w Puszczy Kampinoskiej. Po wyjściu z auta rozejrzała się groźnie, zrobiła kilka kroków i... położyła się wygodnie na trawie.
- Jest jeszcze oszołomiona po środku usypiającym. Za dwie godziny wróci do siebie - tłumaczył Stanisław Bednarski.