- Pod tym śniegiem jest lód, więc tylko patrzeć, jak ktoś zrobi sobie krzywdę - mówi Jadwiga Orzechowska (77 l.), która wraz z mężem Mirosławem (78 l.) próbowała przejść przez chodniki w Śródmieściu. Problem mieli również pasażerowie, którzy wysiadali z autobusów, bo wpadali prosto w gigantyczne hałdy śniegu, które zalegają na poboczach.
A co zrobić w razie nieszczęśliwego wypadku? Najpierw należy zrobić zdjęcie bądź wezwać strażników miejskich, którzy opiszą w notatce miejsce zdarzenia. Kolejnym ważnym elementem są wyniki badań oraz inna dokumentacja medyczna, na podstawie której można będzie określić wysokość kwoty, o którą się ubiegamy. Większość administratorów chodników jest ubezpieczona.