- Ratusz funduje nam podwyżki, a potem ogłasza, że zamierza oszczędzać, tnąc trasy autobusów i tramwajów - mówią Agnieszka Grzybek (43 l.) i Joanna Erbel (28 l.), które z kilkudziesięcioma innymi warszawiakami protestowały wczoraj w centrum przeciwko drakońskim cenom biletów. Jak się jednak okazuje, pieniądze znalazły się na... nowoczesny miejski sanitariat z toaletami i prysznicami. Ma on stanąć na wysokości Stadionu Narodowego. Za jego budowę miasto zapłaci wykonawcy bajońską sumę, bo aż 4,24 mln zł! Dla porównania utrzymanie nocnych kursów metra, które urzędnicy jeszcze do niedawna chcieli zlikwidować, kosztuje miesięcznie 300 tysięcy złotych.
Przetarg na budowę supertoalety ogłoszono pół roku temu. Zwyciężyła firma Konsolid z Warszawy. Instalacja ma powstać w 250 dni. Supertoaleta ma składać się z dwóch drewnianych budynków połączonych rampami i schodami. W obiekcie oprócz toalet ma być też kawiarnia oraz prysznice. A jak tłumaczą taki wydatek w czasach kryzysu urzędnicy? - Ratusz na pewno nie oszczędza na stołecznych pasażerach, ponieważ rocznie płacimy około 5 miliardów na komunikację, a supertoaleta jest w Warszawie potrzebna - ucina krótko Agnieszka Kłąb ze stołecznego Ratusza.