Jeden z kierowców pośpieszył samochodowi na ratunek. Przyczepił pas holowniczy do zawieszenia auta, by nie wpadło głębiej. W końcu trzeba było wezwać strażaków, bo wydobycie pojazdu z osuwiska okazało się skomplikowane. Na miejsce musiał przyjechać zastęp ze specjalistycznym sprzętem. Nissana udało się bezpiecznie wyciągnąć z zapadliska po prawie dwóch godzinach.
- W akcji brały udział dwa zastępy. By podnieść samochód, użylismy dźwigu hydraulicznego - relacjonuje asp. Grzegorz Trzeciak ze stołecznej straży pożarnej. Pracownicy wodociągów zakręcili wodę i zajęli się usuwaniem awarii. Nissan na szczęście nie został poważnie uszkodzony. Pękła jedynie osłona silnika.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail