Dokładnie rok temu na ulice stolicy wyruszyły dwa elektryczne, białe nissany z charakterystycznymi „trumnami” na dachach, wyłapujące parkingowych gapowiczów. Pod koniec wakacji dołączył do nich trzeci. Nowoczesne samochody za pomocą innowacyjnej technologii łączącej kamerę, laser i GPS zaczęły przeglądać tablice rejestracyjne zaparkowanych aut i porównywać z bazą pojazdów, których parkowanie jest opłacone. Tak zaczął się koszmar stołecznych kierowców.
Nowy Dwór Mazowiecki: Pirat drogowy pędził przez miasto z niewyobrażalną prędkością
- Przez miniony rok auta przejechały 68 tysięcy kilometrów i skontrolowały ponad 1,3 mln parkujących pojazdów. To skończyło się wystawieniem 165 722 dokumentów opłaty dodatkowej - stwierdził Jakub Dybalski z Zarządu Dróg Miejskich.
Warszawa: Ostatni odcinek metra. Tu będziemy się przesiadać [WIZUALIZACJE]
Ile więc kierowcy zostawili w miejskiej kasie za swoje gapiostwo? - Ciężko jest to określić z uwagi na kilka czynników. Opłata dodatkowa wynosząca 50 zł w trakcie 2020 roku zmieniła się na 250 zł. Jeśli kierowca dokona wpłaty w ciągu siedmiu dni, dostaje niższą stawkę 170 zł. Do tego wiele kierowców się odwołuje a sprawy się ciągną - wytłumaczył „Super Expressowi” Jakub Dybalski z ZDM. Dokładny raport ratusz ma sporządzić w połowie stycznia, jednak urzędnicy już szacują. - Według wstępnych wyliczeń będzie to ponad 13 mln zł. Czekamy jednak jeszcze na wyliczenia - dodała Karolina Gałecka, rzeczniczka ratusza.
Były wiceprezydent Warszawy bierze ślub z partnerem. Rabiej się żeni! Wiemy co z weselem! [GALERIA]
Jeżeli sytuacja się nie zmieni to mnożąc wynik ubiegłorocznej kontroli przez obecną karę 250 zł możemy się spodziewać, że w 2021 roku zapłacimy nie 13 a nawet 40 mln zł za parkingowe mandaty. A statystyki mogą się zwiększyć z uwagi na to, że drogowcy planują wypuścić na ulice Warszawy kolejne cztery „super auta”.
Zmieniała kody kresowe w markecie. Poszukuje jej policja. Pójdzie siedzieć?