Praca nie była ich życiowym celem. Jednak za coś trzeba żyć, więc postanowili "zarobić" w nieco łatwiejszy sposób, ale na pewno nie był on legalny. Postanowili włamywać się do małych budek i lokali gastronomicznych, serwujących między innymi gofry, kołacze, lody czy kebaby. To była ich wspólna decyzja. Jak zdecydowali, tak zrobili. Nie spodobało się to oczywiście organom ścigania, które obrały sobie parkę złodziei za cel.
PILNE: Próba ZAMACHU w Warszawie. Mężczyzna chciał wysadzić samochód pod komisariatem
Jak wyglądały działania policji?
- Do funkcjonariuszy docierały informację o włamaniach na terenie Ursynowa. Poznali system działania podejrzanych oraz dowiedzieli się, że włamań może się dopuszczać mężczyzna w wieku około 40 lat wspólnie z kobietą. - relacjonuje policyjne działania mł. asp. Iwona Kijowska, z ursynowskiej policji. Policjanci dowiedzieli się także, że para spędza większość czasu w samochodzie i nie mają stałego zamieszkania. Najczęściej pomieszkiwali u znajomych, a po włamaniu i obrabowaniu lokalu wynajmowali pokoje w hotelach.
Brawurowa akcja zatrzymania
- W przeddzień zatrzymania kryminalni ustalili, że podejrzani mogą przebywać w jednym z budynków przy ul. Rybitwy na warszawskim Ursynowie. Postanowili, więc złożyć im wizytę. - opowiadają policjanci. Drzwi otworzyła poszukiwana 33-latka, a po chwili dołączył wracające ze sklepu 39-latek. Policjanci od razu przeszli do działania. - W trakcie przeszukania zabezpieczyli dłuto i klucze oraz obuwie, w którym podejrzani popełniali przestępstwa. - dodają policjanci. Na dodatek mężczyzna miał przy sobie znaczną ilość marihuany.
(Un)happy end
Para trafiła do policyjnego aresztu. Funkcjonariusze udowodnili im aż 24 włamania w trakcie których skradzione zostały pieniądze, telefony komórkowe, tablety oraz inne wartościowe przedmioty. - Podejrzani przyznali się do wszystkich przestępstw, składając obszerne wyjaśnienia. Teraz czekają ich rozprawy sądowe, podczas których mogą zostać skazani nawet na 10 lat więzienia- informuje mł. asp. Iwona Kijowska.