Skoro świt przed przychodnią zbierają się pacjenci. Przychodzą tam i czekają na zimnie do otwarcia o godz. 7.30. Chorzy mówią, że muszą tu koczować, bo telefoniczna rejestracja nie działa, a później nie ma już wolnych numerków i trzeba przyjść następnego dnia. O ich gehennie "Super Express" pisał wczoraj. Pacjenci mówią, że wielokrotnie zwracali się z prośbą do dyrekcji placówki o wcześniejsze otwieranie budynku, jednak zawsze spotykali się z odmową.
- Nasze przychodnie są czynne od godziny 7.30. O tej godzinie również zaczynają pracę nasi pracownicy - tłumaczy Janusz Sadowski (56 l.), zastępca dyrektora ZOZ Mokotów do spraw administracyjno-technicznych. - Pacjentów nie miałby kto pilnować, a nie stać nas na zatrudnianie ochroniarzy. To ze względów bezpieczeństwa, ponieważ zdarzało się, że z przychodni ginęły różne rzeczy, zwłaszcza armatura sanitarna - mówi.
Zapewnia jednak, że niebawem zostanie wdrożony unijny projekt, który umożliwi rejestrację pacjentów do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej i specjalistów poprzez Internet. System ma ruszyć w drugim kwartale bieżącego roku. Czy do tego czasu pacjenci będą musieli marznąć?