Fala kulminacyjna dotrze do stolicy najpóźniej w czwartek. Gołym okiem widać jednak, że wody w Wiśle przybywa. Zalała już plażę pod mostem Poniatowskiego. A robotnicy gorączkowo zabezpieczają budowę bulwarów wiślanych na wysokości Centrum Nauki Kopernik. Fala niesie też ze sobą ogromne zanieczyszczenia. Na brzegu w okolicach mostu Gdańskiego, a także nieopodal Stadionu Narodowego pojawiła się spieniona, mętna woda, a także mnóstwo śmieci.
Jak zapowiada prof. Mirosław Ostojski, dyrektor Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej warszawiacy na razie nie mają powodów do obaw. - Stan wody w Wiśle przekroczy stan alarmowy. Prawodpodobnie wyniesie 700 cm. Powódź nam jednak nie grozi - uspokaja. Dodaje, że woda powinna spłynąć w ciągu doby, najpóźniej trzech dni.
Na przejście fali przygotowują się władze miasta i służby. W ubiegłym tygodniu w tej sprawie zebrał się zespół zarządzania kryzysowego. Bartosz Milczarczyk (34 l.), rzecznik ratusza zapewnia, że miasto jest dobrze przygotowane na wszelkie zagrożenia. - Jesteśmy bezpieczni. W ostatnich latach zainwestowaliśmy ponad 40 mln zł w modernizację wałów i systemu przeciwpowodziowego – mówi.