Warszawa. Napad na Mokotowie
Gwałtowne wypadki miały miejsce około godz. 10.15. Do wychodzącego z banku mężczyzny podbiegło czterech zamaskowanych osobników. - Kilku mężczyzn wyrwało torbę osobie, która korzystała z usług banku przy ul. Domaniewskiej - potwierdził podkom. Robert Koniuszy z mokotowskiej policji. Bandyci powalili swą ofiarę na ziemię, chwycili torbę z pieniędzmi i zaczęli uciekać autem! Wtedy w stronę odjeżdżających przestępców padły strzały. Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że obrabowany, to były pracownik Służby Ochrony Państwa. Nie wiadomo jednak, kto strzelał: on, czy ochrona banku.
Przeczytaj również: Strzelanina w Warszawie. Napad pod bankiem i pościg po Mordorze
Rabusie porzucili postrzelane auto. Na zdjęciach widać volkswagena tuarega. Najprawdopodobniej to nim poruszali się przestępcy, po czym porzucili samochód na parkingu i przesiedli się do opla. Porzucony samochód miał ukraińskie numery rejestracyjne. Tylna szyba nosi ślad po kuli, przednia pozostała nieuszkodzona. Samochód miał też przedziurawioną prawą tylną oponę. Ze studzienki kanalizacyjnej za porzuconym autem policjanci zauważyli tajemniczy przedmiot. Strażacy wyjęli kratkę i wydobyli srebrną blaszkę. Okazało się, że to pogięta rejestracja samochodu! Czy ma związek z napadem?
Polecany artykuł:
Warszawa. Napad przed bankiem. Co wiemy o napastnikach?
Policja nie chce ujawniać szczegółów. Trwa policyjna obława, która ma na celu ujęcie sprawców. Jak informuje cytowana przez portal TVN Warszawa prok. Aleksandra Skrzyniarz, napastników było czterech. - Do sprawy zabezpieczony został samochód, który poddano oględzinom - powiedziała rzeczniczka prokuratury Okręgowej w Warszawie.