Tomasz D. (16 l.) wraz kolegami z sekcji biatlonowej bielańskiego UKS-u ćwiczył strzelanie do celu. Nagle po kolejnej salwie Tomasz upadł. Kiedy pozostali zawodnicy podbiegli do niego, żeby sprawdzić, co się stało, zauważyli, że ma ranę postrzałową na policzku. Opiekunowie natychmiast próbowali reanimować chłopca. Wezwali też karetkę.
Patrz też: Strzelanina w łódzkim barze: Taksówkarz strzelał do niego z glocka
Młody biatlonista w stanie krytycznym trafił do szpitala. Okazało się, że pocisk przebił policzek i utkwił w mózgu. Natychmiast trafił na stół operacyjny. W tej chwili jego stan jest ciężki, ale stabilny. Na razie nie wiadomo, jak doszło do wypadku. Nikt, kto był wtedy na strzelnicy, nie widział wydarzenia.
Prawdopodobnie karabinek, z którego strzelał Tomasz, nie wypalił. Chłopak chciał sprawdzić, co się stało, przechylił broń lufą w kierunku twarzy i wtedy padł strzał. Co dokładnie się stało - wyjaśni prokuratura, która na razie przesłuchała uczniów i trenerów, przebywających w czasie wypadku na strzelnicy.