WARSZAWA: Nasze dzieci ryzykują życie

2012-12-06 2:00

Uczniowie z podstawówki nr 341 przy ul. Oławskiej na Bemowie codziennie pokonują prawdziwy tor przeszkód, żeby dotrzeć na lekcje. Muszą przejść ruchliwą ulicę Powstańców Śląskich, a potem przez niebezpieczną pętlę tramwajową. Rodzice drżą o dzieci i walczą z urzędnikami o poprawę sytuacji.

Pierwszy problem to bardzo krótkie zielone światło na przejściu przez ulicę Powstańców Ślaskich. Żeby przejść na drugą stronę, obładowane ciężkim plecakiem dzieciaki muszą dosłownie pędzić. Zielone światło świeci się tylko 15 sekund. Dorośli mają problemy, żeby zdążyć, a co dopiero kilkuletnie dzieci - skarży się Gerard Kiejnowski (36 l.) z Bemowa, tata pierwszoklasisty Filipa.

To jednak dopiero początek niebezpiecznej trasy, jaką codziennie pokonują maluchy. Kiedy już uda im się przebiec przez jezdnię, muszą jeszcze pokonać tory tramwajowe przy pętli Nowe Bemowo. Tam torów jest kilka, a na przejściu dla pieszych sygnalizacji świetlnej nie ma wcale. Jakby tego było mało, motorniczy bardzo często zatrzymują skład na zebrze i uczniowie muszą przechodzić po torach - narzeka Magdalena Jóźwiak (38 l.), mama innego chłopca ze szkoły przy ul. Oławskiej. Chcemy coś zrobić, zanim dojdzie tu do tragedii - tłumaczą rodzice.

Za światła na ul. Powstańców Śląskich odpowiada ZDM. Po naszej interwencji urzędnicy obiecali zająć się problemem. - Jeśli rzeczywiście zielone jest za krótkie, to odpowiednio je wydłużymy - obiecuje Adam Sobieraj, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich.

Również dzielnicowy Ratusz obiecał pomóc. - Planujemy zatrudnienie jeszcze w tym roku osoby, która będzie przeprowadzała dzieci przez niebezpieczne przejście. Jest to oczywiście rozwiązanie tymczasowe. Za dwa lata gotowa będzie nowa szkoła przy ul. Zachodzącego Słońca, więc dzieci z tego rejonu wcale nie będą musiały przechodzić przez ruchliwą ul. Powstańców Śląskich - tłumaczy burmistrz Bemowa Jarosław Dąbrowski (37 l.).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki