- To była chwila. Byłem na wysięgniku, gdy ściana odkleiła się od budynku i runęła na nasz dźwig - wspomina sobotni wypadek pracownik firmy rozbiórkowej. - Myślałem, że to już koniec, ale na szczęście nam się nic nie stało. Dobrze, że operator dźwigu wyszedł wcześniej z kabiny - dodaje. Na ziemię ściągnęli go i jego kolegę dopiero strażacy. Sąsiedzi rozbieranej kamienicy nie mają wątpliwości, że podczas prac ktoś popełnił błąd.
Zobacz też: Warszawa. Kamienica runęła na dźwig
- To było źle zabezpieczone. Trzeba było zamknąć chodnik i ulicę. Przecież komuś mogło się coś stać! - mówi ekspedientka z pobliskiego sklepu Sylwia Kozłowska (39 l.), która w chwili wypadku pracowała za ladą. Urzędnicy są jednak spokojni. - Zawalenie się ściany szczytowej było nie do przewidzenia - tłumaczy Andrzej Kłosowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. Inspektorzy kontrolę przy Żelaznej zakończyli w niedzielę. - Nie było podstaw do wystawienia mandatu. Wszystko wykonywane było zgodnie z projektem rozbiórki - tłumaczy Kłosowski.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail