Chodzi o dwa bloki na Białołęce - przy ul. Świętosławskiego 4 i Van Gogha 11, czyli blisko 600 mieszkańców. W latach 90. te budynki zostały zbudowane przez miasto i Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Wprowadzali się tam pracownicy oczyszczalni Czajka. Przyjeżdżali z całej Polski zwabieni mieszkaniami zakładowymi. Musieli wpłacić zaliczki w wysokości 50-krotności i 170-krotności czynszu.
- Przedstawiciele spółki mówili nam, że będziemy mogli mieszkania w przyszłości wykupić. A zostaliśmy oszukani. Z dnia na dzień zostaliśmy tej możliwości pozbawieni. Tak nam odpłacają za lata pracy dla tego miasta! - mówi rozgoryczony Robert Pietrzak (52 l.), mieszkaniec bloku przy Van Gogha.
ZOBACZ: Facebook buduje swoim pracownikom 394 mieszkania
Mieszkańcy już od 2002 roku przygotowywali wnioski o wykup. Mieli nawet wyceny lokali. Ale pod koniec ubiegłego roku miasto zdecydowało o przejęciu ich bloków od MPWiK. Dosłownie w ostatniej chwili - na trzy dni przed wejściem w życie uchwały, która zakazuje sprzedaży mieszkań, jeżeli miasto jest 100-procentowym właścicielem. Mieszkańcy oficjalnie dowiedzieli się o tym dopiero w czerwcu, gdy Zakład Gospodarowania Nieruchomościami poinformował ich o przejęciu budynków.
- Mąż przez lata inwestował w to mieszkanie jak w swoje. Po jego śmierci jestem traktowana przez urzędników jak intruz. Czy wyląduję na bruku? - pyta retorycznie Agata Ciszewska (43 l.).
ZOBACZ: Warszawa. Zlicytują mieszkanie Gesslera. Kto je kupi?
Ponieważ w przepisach nie ma już terminu "mieszkania zakładowe", te bloki traktowane są jak komunalne. Mieszkańcy boją się, że urzędnicy będą weryfikować, czy lokatorom przysługuje zajmowany lokal.
- Przez dwadzieścia lat tu mieszkam i teraz ktoś będzie oceniał, czy spełniam normy metrażowe i zarobkowe?! A co, jeśli zarabiam o 100 zł więcej albo moje mieszkanie jest o 5 metrów większe, niż przewidują normy? Zostanę eksmitowana? - denerwuje się Zofia Suska, mieszkanka budynku przy Świętosławskiego.
ZOBACZ: Gorący temat: Przygotuj mieszkanie do zimy
Władze miasta nie mają dla nich dobrych wieści. Ratusz nie zamierza sprzedawać tych mieszkań, a Rada Warszawy nie planuje zmiany zasad wykupu lokali komunalnych.
- Ale na pewno nikt nie zostanie wyrzucony z mieszkania na bruk! Nie ma takiej możliwości - zapewnia szef klubu PO w radzie miasta Jarosław Szostakowski (46 l.).
- Brak jest podstaw prawnych, by weryfikować najemców mających umowy na czas nieokreślony - potwierdza rzecznik Ratusza Bartosz Milczarczyk (31 l.). Zwrot zaliczki mogą natomiast otrzymać tylko ci, którzy wyprowadzą się z zajmowanego mieszkania.
Mieszkańcy nie kryją, że są wściekli na urzędników. Wyrazili to niedawno w referendum. W komisji, gdzie głosowali mieszkańcy Van Gogha i Świętosławskiego, frekwencja wyniosła blisko 40 proc.