Wszystko wskazuje na to, że warszawiacy wspierani głównie przez samorządowców z Ursynowa wygrali walkę o nocne metro w weekend. - Chcemy je zachować, ale jeszcze nie zdecydowaliśmy w jakiej formie - przyznaje Leszek Ruta (55 l.), dyrektor ZTM. Obecnie trwają analizy, jak pogodzić komfort warszawiaków i spore cięcia na komunikację, które uszczupliły budżet spółki na 2013 rok o 190 milionów złotych. - Rozważamy skrócenie kursowania. Ostatni pociąg wyjechałby nie o godz. 3, ale o 2 nad ranem - mówi dyrektor. W najbliższy weekend zaplanowano też kontrolę w metrze, która sprawdzi, ilu pasażerów faktycznie korzysta z nocnych kursów. - Według nas na pociąg przypada około 300 osób. W ciągu jednej nocy jeździ 7 tysięcy pasażerów, więc faktycznie widzimy zainteresowanie - tłumaczy Leszek Ruta.
Niestety, o ile uda się zachować metro, to autobusy i tramwaje może czekać prawdziwa rewolucja. - Rozważamy wiele wariantów. Chcemy, aby korekta tras była jak najmniej bolesna dla pasażerów - dodaje szef spółki. - Na pewno nie chcemy likwidować linii. Możemy je co najwyżej nieco... zmodyfikować - dodaje. I tak według dyrektora ZTM można by w godzinach porannego i popołudniowego szczytu skrócić linię 521 jadącą z Falenicy, która zamiast na Szczęśliwicach kończyłaby trasę na rondzie Wiatraczna. - Mogłaby kursować częściej i nie stać w korku w centrum - argumentuje Ruta. Linia poza szczytem jeździłaby swoją obecną trasą. ZTM zastanawia się też nad połączeniem linii 503 i 510, tak aby pasażerowie z Białołęki mogli dojechać zarówno do Starego Miasta, jak i na Dworzec Centralny jedną linią. Wówczas "503" kończyłaby trasę przy Złotych Tarasach.