Motorniczy zatrzymał tramwaj linii 27 jadący przez Wolę. Podejrzewał, ze jeden z pasażerów ma koronawirusa. Jak podaje TVN Warszawa prawdopodobnie usłyszał rozmowę kobiety przez telefon. 20-latka po raz kolejny próbowała skontaktować się z sanepidem i numerami alarmowymi. Nie uzyskała jednak żadnej pomocy.
Koszmar Andrzeja Dudy. Wielki wysiłek poszedł na marne
20-latka kilka dni przed tym incydentem wróciła z za granicy. Podczas przesiadki w Niemczech wykonała szybki i bezpłątny test na COVID-19. Okazało się, że jest zakażona. Informację o wyniku testu dostała, gdy była w Warszawie. Według zaleceń musiała ponownie poddać się badaniu. Kobieta nie mieszka w Warszawie więc nie miała gdzie się podziać. Wynajęła zatem studio, z którego nie wychodziła przez kilka dni. W międzyczasie skontaktowała się z sanepidem.
Koronawirus w KOLEJNEJ PLACÓWCE. Najpierw SZKOŁY, teraz PRZEDSZKOLE!
- Podałam adres i zwróciłam się z prośbą do sanepidu o zorganizowanie transportu do najbliższego izolatorium. Niestety, bezskutecznie. W odpowiedzi usłyszałam, że najlepiej gdybym założyła maseczkę, udała się w podróż do domu (około 200 kilometrów) i tam wraz z całą rodziną poddała się domowej izolacji – opisuje kobieta dla TVN Warszawa.
Warszawa: Uwaga pasażerowie! Tramwaje przestaną dojeżdżać na Młociny!
Jak informują dziennikarze TVN Warszawa okazało się, że w Warszawie izolatoria nie działają. Taka informacja nie dotarła do sanepidu odpowiednio wcześnie. Po dwóch dniach kobieta postanowiła pojechać do szpitala zakaźnego przy ul. Wolskiej. Po tym jak motorniczy zatrzymał tramwaj, na miejsce zostało wezwane pogotowie. Według informacji TVN Warszawa kolejne dwa testy na koronawirusa dały wynik negatywny.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj.