Kłęby czarnego dymu unoszące się nieopodal Dworca Wileńskiego obudziły wczoraj mieszkańców Pragi-Północ. Natychmiast rozdzwonił się telefon straży pożarnej, ale nikt nie umiał dokładnie podać miejsca zdarzenia. Pierwszy zastęp wyjechał jeszcze przed godziną 5 rano. Okazało się, że płonie stara kamienica przy ulicy Inżynierskiej, ale jej usytuowanie w tzw. studni utrudniło strażakom dojazd do budynku. Widok, który zastali, był szokujący.
- Gdy przyjechaliśmy, cała konstrukcja stała w płomieniach. Z okien na wszystkich czterech piętrach buchał ogień - mówi kpt. Grzegorz Mszyca ze stołecznej straży pożarnej. Potwierdzają to relacje mieszkańców, którzy długo nie mogli się otrząsnąć po środowym poranku. - To wyglądało jak na amerykańskich filmach, dookoła było czerwono, a dym unosił się na kilka metrów - mówi Krzysztof Malitek (38 l.), który mieszka naprzeciwko. Około 30 osób mieszkających w pobliżu w piżamach i tym, co udało im się na siebie narzucić, uciekało w popłochu ze swoich mieszkań. Wszyscy zostali ewakuowani do autobusu ZTM, w którym dostali gorące napoje i suchy prowiant. Na szczęście w pożarze nikt nie ucierpiał.
W kamienicy mieści się znany warszawski klub "Sen Pszczoły", teatr Remus i galeria sztuki. Niestety, raczej nieprędko wznowią one swoją działalność. - Stropy w starych kamienicach były wypełniane trzciną, co sprawia, że są łatwopalne. Ogień udało się powstrzymać, zanim przeniósł się na sąsiednie budynki. To była bardzo trudna akcja. Niestety, prawdopodobnie kamienica będzie nadawać się do rozbiórki - mówi kpt. Grzegorz Mszyca.
Pożar spowodował także spore utrudnienia komunikacyjne. Do godzin popołudniowych kierowcy nie mogli wjechać w ul. Inżynierska i Wileńską, ponieważ były one zastawione przez wozy strażackie. Na razie nie wiadomo, jak doszło do zaprószenia ognia. Policja będzie ustalać, czy było to zwarcie instalacji, czy podpalenie.