Zamknięcie pl. Wileńskiego i niezrozumiała dla wielu kierowców zatwierdzona przez inżyniera Janusza Galasa (52 l.) nowa organizacja ruchu, w tym zakaz wjazdu na most Śląsko-Dąbrowski, wywróciły do góry nogami codzienne podróże tysiącom warszawiaków. Mieszkańcy Białołęki i Targówka stoją w zatorach na Starzyńskiego, mostach Grota-Roweckiego i Gdańskim. Z kolei ci z Pragi-Południe i Rembertowa utykają w korkach na Waszyngtona i moście Poniatowskiego. Autobusy jeżdżące al. Solidarności, z których korzystają między innymi tysiące mieszkańców Ząbek, Zielonki i Wołomina dojeżdżających pociągami na Dworzec Wileński, pękają w szwach.
Jedynym środkiem transportu, którym da się szybko i w miarę wygodnie dotrzeć na drugi brzeg Wisły, stają się teraz pociągi. - To obecnie najlepszy środek transportu umożliwiający przedostanie się z prawobrzeżnej Warszawy na lewy brzeg - zachęca Donata Nowakowska, rzeczniczka Kolei Mazowieckich. - Podróż ze stacji Warszawa Wschodnia do przystanku Warszawa Ochota trwa niespełna kwadrans, a pociągi w godzinach szczytu kursują co kilka minut - dodaje.
Pociągami Kolei Mazowieckich czy SKM do centrum mogą się też dostać mieszkańcy Pragi-Południe, mają do wyboru dwie stacje Olszynka Grochowska i Gocławek, po jednej mieszkańcy Rembertowa i Wesołej. Pociągiem ominąć korki mogą też mieszkańcy Białołęki i Bródna. Ze stacji Choszczówka, Płudy, Żerań, Toruńska i Praga dojadą do stacji Warszawa Gdańska w niecałe 20 minut. Wystarczy mieć przy sobie Warszawską Kartę Miejską lub inny bilet długookresowy.