Jana B., trafił wczoraj za kraty. Na posiedzenie aresztowe Mariusz O. został doprowadzony w zielonym kaftanie. Został tak ubrany, bo wcześniej w prokuraturze zeznał, że cierpi na zakaźną chorobę.
Nie złagodziło to jednak wyroku sądu, który umieścił bandytę w areszcie śledczym. Za zabójstwo w celu rabunkowym grozi mu nawet dożywocie. Jego konkubina Joanna T., choć nie pomagała w pozbyciu się Jana B., również trafiła do aresztu.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Makabra na drodze! Kierowca zasłabł i wpadł na drzewo
Kobieta w dzień po zabójstwie udała się z Mariuszem O. do Wrocławia i sprzedała mercedesa ofiary. Para dostała za niego około 10 tysięcy złotych.
- Za paserstwo grozi od 3 miesięcy do nawet 5 lat więzienia - mówi Paweł Wierzchołowski z mokotowskiej prokuratury. Oprawca, siedząc przed salą rozpraw, miał kamienny wyraz twarzy, czasami nawet się uśmiechał. Jego konkubina nie była w stanie ukryć emocji, zalewała się łzami i ze wstydu zakrywała twarz rękoma.