W ubiegły czwartek do mieszkania przy ul. Szwedzkiej zapukała elegancka brunetka.
- Powiedziała, że jest pracownicą Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który przyznał mi 100-złotowy dodatek do emerytury - opowiada pan Marian (83 l.). - Zaskoczyło mnie to, że ZUS fatygował się osobiście. Poprosiłem ją o okazanie służbowej legitymacji - opowiada emeryt.
Poirytowana komplikacjami Irena M.( 36 l.) powiedziała, że dokumenty zostały w samochodzie. 83-latek był pewien, że to blef, więc zamknął drzwi na klucz, a jego żona wezwała policję.
Zobacz: Złodziej na wózku złapany!
Uwięziona oszustka wpadła w szał. Zaczęła szarpać pana Mariana, potem walić pięściami w drzwi. Od drugiej strony zapukał mężczyzna podający się za policjanta.
- Nie otworzyłem, bo był sam i nie miał munduru - mówi 83-latek. I słusznie, bo prawdziwi mundurowi przyjechali 5 minut później.
Udająca pracownika ZUS Irena M. oraz jej podszywający się pod policjanta mąż Robert M. zostali zatrzymani. Oboje byli już wcześniej karani. 37-latek m.in. za kradzieże, oszustwa, paserstwo, natomiast 36-latka za usiłowanie oszustwa. Teraz dojdzie im jeszcze jeden wyrok.
- Ludzie w moim wieku muszą być czujni, bo takich oszustów jest całe mnóstwo - kwituje dzielny emeryt.