W sobotę po południu na Żoliborzu słychać było głównie syreny policji i karetek pogotowia. Około godz. 13.30 na skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Generała Zajączka wpadły na siebie motocykl Honda i osobowe suzuki. Jednoślad odbił się od maski samochodu i przekoziołkował kilka metrów, po czym stanął w płomieniach. 25-letnim kierowcą motocykla i jego 25-letnią pasażerką chwilę później zajęło się pogotowie. Kobieta zmarła ratownikom na rękach, niedługo potem, mimo dramatycznych prób lekarzy, zmarł również mężczyzna. Nie mieli żadnych szans.
>>> Śmiertelny wypadek na krajowej "9". Trasa zablokowana
- Na miejsce przyjechał prokurator. Ulica Mickiewicza była wyłączona z ruchu. Wstrzymany był również ruch tramwajowy, ponieważ suzuki wjechało na torowisko - powiedział asp. Piotr Świstak (29 l.) z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Policjanci nie chcą na razie mówić o przyczynach tego tragicznego zdarzenia. Zdania osób, które były świadkami wypadku, są podzielone. Według jednej z branych pod uwagę wersji, kierujący suzuki skręcał w lewo z Mickiewicza w Zajączka i wymusił pierwszeństwo na motocyklu. Niewykluczone jednak, że kierowca jednośladu szarżował na drodze i w ostatniej chwili pojawił się w polu widzenia osobówki. A jak było naprawdę? - Będzie to można określić dopiero po przeprowadzeniu policyjnego dochodzenia - dodaje asp. Piotr Świstak.