Kierowcy, którzy zostali w Warszawie na wakacje, muszą sobie pluć w brodę. - Drogowcy rozkopali pół miasta - mówi Czesław Cieślak (68 l.), kierowca z Pragi-Północ. Teraz do listy zakorkowanych miejsc doszła Jagiellońska. Została zwężona w obydwu kierunkach, ale tylko w kierunku Białołęki spowodowało to prawdziwy paraliż. Ulica zatkana była niemal przez cały dzień, najgorzej jednak było podczas popołudniowego szczytu, kiedy kierowcy wracali z centrum w stronę Białołęki. Między rondem Starzyńskiego a Żeraniem FSO podróż zajmowała 30 minut, a to raptem nieco ponadtrzykilometrowy odcinek. - Częściej tu stoimy, niż jedziemy - żalili się kierowcy. Auta wyprzedzali rowerzyści i piesi. Tak niestety będzie aż do marca 2015 roku, bo wtedy mają się zakończyć główne prace przy budowie filarów nowych estakad. - Takie zmiany w organizacji ruchu wprowadzane przez wykonawcę zostały zatwierdzone przez inżyniera ruchu miasta stołecznego Warszawy - tłumaczyła się przed ich wprowadzeniem Agnieszka Stefańska z biura prasowego Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Niestety, miejski inżynier znów nawalił. Bo korki w tym miejscu tworzą się głównie przez złe ustawienie świateł. Kiedy na wysokości ulicy Budzyńskiej-Tylickiej pali się zielone, to około 200 metrów dalej zapala się czerwone. Kierowcy mogą wtedy przejechać raptem kilka metrów i czekać na kolejną zmianę świateł. - Drogowcy powinni to jak najszybciej zmienić - apeluje pan Czesław Cieślak.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail