Codzienna podróż ze stacji Włochy to dla pasażerów prawdziwa gehenna. Szczególnie teraz, kiedy mróz sięga nawet -20 stopni Celsjusza.
- Nie ma się tu gdzie rozgrzać, bo w poczekalni jest tak zimno, że para leci z ust - mówi Janina Ziułek (67 l.), podróżna.
Ale to jeszcze nie wszystko! Nawet gdyby ludzie chcieli tam stanąć, to nie mają szans wyjść na perony, bo... drzwi poczekalni są zamknięte na cztery spusty z powodu awarii. Na dodatek niedawno zmieniły się rozkłady pociągów, a teraz zimą wiele z nich ma opóźnienia. Podróżni się jednak o tym nie dowiedzą. Powód? Na peronach nie ma żadnych zapowiedzi przez megafon.
- Na Włochach zatrudniony jest tylko dyżurny ruchu, który musi nadzorować składy, które przejeż-dżają przez stacje. Same głośniki nie działają, bo nie mamy megafonisty. Ja mogę oddać te megafony, jeżeli przewoźnicy będą chcieli zapowiadać przez nie swoje pociągi - tłumaczy Jan Telecki (60 l.), dyrektor warszawskiego oddziału PKP PLK, do którego należą perony. Pasażerowie są tym oburzeni.
- Te zapowiedzi by się naprawdę przydały, bo na tych peronach, długo czekając, można sobie nogi odmrozić - denerwuje się Kamil Palmi (18 l.), uczeń.