WARSZAWA: Pasażerowie nie mieszczą się w autobusach!

2011-11-02 19:25

Skandal, kpina, koszmar? Nie ma słów, którymi można by opisać sytuację na zamkniętym pl. Wileńskim. Na śmiałków, którzy chcą się przeprawić przez Pragę, czekają nie lada atrakcje. Ogromne korki to nie wszystko. Do zapchanych do granic możliwości przegubowców po prostu nie sposób nie wcisnąć! A w tym czasie w zajezdniach stoją autobusy i rdzewieją.

Zamknięty pl. Wileński wywołał komunikacyjny chaos. Mimo że od zatwierdzenia tej decyzji minęły ponad 2 tygodnie, urzędnicy nadal nie wymyślili, jak poradzić sobie z korkami i ułatwić życie tysiącom zdezorientowanych warszawiaków. Reporter "Super Expressu" pojechał na pl. Wileński, aby osobiście zmierzyć się z problemem.

W godzinach szczytu do autobusu się nie wciśniesz

Pomiędzy godziną 7 a 9 rano, czyli w czasie porannego szczytu, przystanki są zalewane przez morze pasażerów. Wejście do autobusu graniczy z cudem, a na znalezienie wolnego miejsca, nie tyle siedzącego, co w tłumie ściśniętych pasażerów, trzeba czekać od kilkunastu do kilkudziesięciu minut. Mieszkańcy Pragi tracą cierpliwość. Są wściekli tym bardziej, że po mieście mogłoby kursować dużo więcej pojazdów. Ale... są korki i dlatego Zarząd Transportu Miejskiego ogranicza liczbę pojazdów na stołecznych ulicach! - To kpina! Jak tak można - wściekają się pasażerowie.

- Nie da rady wsiąść za pierwszym razem do autobusu. Czekam już na drugi i przez to codziennie spóźniam się do szkoły. Powinno być więcej autobusów, żeby częściej kursowały. Mogliby też puścić więcej pociągów, bo o tej godzinie do wagonu jest się równie ciężko dostać - żalił się na pl. Wileńskim Łukasz Ostrowski (18 l.)

Dlaczego Zarząd Transportu Miejskiego zmusza pasażerów do podróżowania zapchanymi, starymi ikarusami, a puste nowe autobusy drażnią zza ogrodzenia zajezdni?

- Trasy i rozkłady są optymalnie rozstawione. Nie możemy dać więcej autobusów, bo przecież i tak stałyby w korkach - tłumaczy "rezolutnie" Andrzej Skwarek z ZTM-u.

A jednak, jak się chce, to można. Bo 1 listopada udało się uruchomić aż 27 dodatkowych autobusów oraz zwiększyć częstotliwość kursowania na kilkunastu liniach. Mimo dużego natężenia ruchu, głównie w kierunku stołecznych cmentarzy - znacznych korków i utrudnień nie było.

A pasażerowie podróżowali w ludzkich warunkach. Widocznie Zarząd Transportu Miejskiego potrzebuje specjalnego święta, żeby udowodnić, że od święta potrafi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki