O tym, że w trakcie upałów pasażerowie komunikacji miejskiej nie mają łatwego życia, pisaliśmy w zeszłym tygodniu. Przyjemny chłodek można poczuć tylko w niektórych autobusach i tramwajach. W innych jest strasznie gorąco. Niedawno na pętli Wiatraczna z powodu upału zemdlał nawet motorniczy "ósemki". Karetka odwiozła go do szpitala. W piątek ZTM zapowiedział ostrzejsze kary za brak klimatyzacji. Za kurs nieklimatyzowanego tramwaju lub autobusu, który jest wyposażony w takie urządzenie, przewoźnicy będą dostawać zapłatę zmniejszoną o 20 proc.
Jeszcze gorzej jest jednak w pociągach Kolei Mazowieckich i Szybkiej Kolei Miejskiej. Tam w godzinach szczytu składy jeżdżą tak zapchane, że nie da się do nich nawet normalnie wejść. Wielu pasażerów musi stać na jednej nodze. Nietrudno się więc domyślić, jaka temperatura panuje w środku.
Reporter "Super Expressu" wybrał się w podróż takim pociągiem Kolei Mazowieckich relacji Warszawa - Tłuszcz. Dziennikarzom ledwo udało się dostać do zatłoczonego składu. Tylko przy samych drzwiach słupek rtęci na termometrze pokazał ponad 340C. Aby złapać choć trochę powietrza, ludzie pootwierali wszystkie okna, ale i tak zaduch był nie do zniesienia.
- Jeżdżę pociągiem do Warszawy do pracy. Taki skwar jest codziennie, a urzędnicy nic z tym nie robią - denerwuje się Grzegorz Kozianek (36 l.). A jak to tłumaczą biurokraci?
- W taborze Kolei Mazowieckich jest 281 pojazdów, z czego 30 proc. wyposażono w klimatyzację - mówi Katarzyna Łukasik z biura prasowego Kolei Mazowieckich.
Może więc już najwyższy czas zadbać o komfort pasażerów, a nie skazywać ich na podróż w męczarniach.