Stanisława Ś. z Gadek w niedzielę rano wstawiła obiad dla swoich ukochanych wnucząt i poszła wyprowadzić krowę na łąkę. Wychodząc z domu zawołała do córki "Zaraz wracam!", ale nie przekroczyła już więcej progu mieszkania. Kilka minut po jej wyjściu cała wieś rozbrzmiała wyciem karetki pogotowia i policyjnych syren. - Jadąca rowerem 65-letnia kobieta została śmiertelnie potrącona przez rozpędzoną skodę. Sprawca wypadku wraz z pasażerem na chwilę wysiedli z pojazdu i nie udzielając pomocy, odjechali z piskiem opon - opowiada kom. Jarosław Sawicki z policji w Otwocku.
Zobacz też: Warszawa. Zobacz najlepszych artystów
Chodziłam z nim do jednej klasy w liceum, mamy dzieci w podobnym wieku, mieszkał dwa domy dalej
Zszokowani mieszkańcy szybko skojarzyli, kto mógł siedzieć za kółkiem. Jeden z sąsiadów poszedł do domu Przemysława K. i zaprowadził go na policję. - Mężczyzna zeznał, że to on jest sprawcą wypadku. Tłumaczył, że uciekł, bo był w szoku - dodaje kom. Sawicki. 34-latek był pijany. Całą noc z kumplami imprezował na wieczorze kawalerskim w Sufczynie, dlatego gdy wsiadał do auta, miał trzy promile. Rodzina ofiary jest załamana, tym bardziej że zabójca pani Stasi jest ich dobrym znajomym. - Chodziłam z nim do jednej klasy w liceum, mamy dzieci w podobnym wieku, mieszkał dwa domy dalej - mówi Elżbieta C.(34 l.).
- Kilka lat temu pijany kierowca odebrał mi brata, teraz ukochaną mamusię. Nie mogę w to uwierzyć - płacze córka zabitej kobiety. Przemysław K. wczoraj po południu został doprowadzony do prokuratury w Otwocku, gdzie usłyszał zarzuty. Za spowodowanie śmiertelnego wypadku pod wpływem alkoholu i ucieczkę grozi mu 12 lat więzienia. Niewykluczone, że konsekwencje poniosą również koledzy z imprezy, którzy nie powstrzymali go przed wsiadaniem za kierownicę.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail