Dzięki decyzji Rady Warszawy strefa płatnego parkowania spuchnie o kolejne rejony. Urzędnicy mają maksymalnie 1,5 roku na zorganizowanie 290 nowych parkomatów, wymalowanie pasów i ustawienie znaków. Pójdzie na to z naszych podatków blisko 6 mln zł. Gdy skończą, chcąc zaparkować na Muranowie, Woli, Ochocie oraz części Pragi-Północ, będziemy musieli nie tylko słono zapłacić za postawienie tam samochodu, ale też uzbroić się w cierpliwość, aby znaleźć jakiekolwiek wolne miejsce. W naszym mieście jest dziś 28 tys. płatnych miejsc parkingowych, z czego aż 22 tys. zajmują warszawiacy posiadający abonamenty. To daje ledwie 6 tys. miejsc dla kierowców spoza centrum lub tych wynajmujących mieszkania! Nie ma co się spodziewać, że po poszerzeniu strefy proporcje te się zmienią. Czeka nas więc parkingowa gehenna!
- Urzędnicy wożą się służbowymi limuzynami i parkowanie mają w nosie, a my będziemy godzinami krążyć autem - denerwuje się Karol Zapała (26 l.), kierowca.
Na dodatek Ratusz wciąż tylko snuje wizje budowy nowych parkingów podziemnych, które mają powstać pod ul. Emilii Plater, pod placami Defilad i Teatralnym. Do tej pory podpisał jedynie umowę na opracowanie analiz potrzebnych do rozpoczęcia jakichkolwiek rozmów z prywatnymi inwestorami. Radni opozycji nie zostawiają na jego polityce suchej nitki.
- Ograniczanie ruchu w centrum jest nieuchronne, ale trzeba to robić z głową - mówi Dariusz Figura (45 l.), radny PiS.