Najpierw wsławili się nadmiernym zapałem w usuwaniu kupców z KDT, teraz pozostawili samemu sobie bitego przez zbirów mężczyznę. Tę bulwersującą prawdę o pracy wynajętych przez PKP SA ochroniarzy ujawnił jeden ze świadków poniedziałkowej bijatyki, który przesłał nakręcony telefonem film z zajścia do redakcji TVN24. Widać na nim trzech osiłków okładających mężczyznę i przyglądających się temu trzech ochroniarzy Zubrzyckiego, których świadkowie proszą o pomoc. Ochroniarze próbują rozmawiać z napastnikami, jednak nie przerywają ataku. Jeden wzywa przez telefon policję. Gdy ta przyjeżdża na miejsce, napastników już nie ma, a na interwencję jest za późno. Policja nadal szuka zarówno sprawców, jak i pobitego mężczyzny.
>>> Warszawa: Fuszerka na Dworcu Centralnym za 60 milionów
- Po co nam taka ochrona - mogą zapytać pasażerowie, a ich pytanie będzie jak najbardziej zasadne. - Moim zdaniem ochroniarze powinni zareagować - nie ma wątpliwości Mariusz Sokołowski, rzecznik komendanta głównego policji.
Ale PKP jest innego zdania, wbrew temu co widzimy na filmie: - Z monitoringu jednoznacznie wynika, że ochroniarze podjęli próbę rozdzielenia uczestników bójki oraz telefonicznie informowali o zdarzeniu policję, która po ich zgłoszeniu pojawiła się na miejscu po trzech minutach od sygnału. Dodatkowo przekazaliśmy agencji nasze uwagi wynikające z analizy zdarzenia, co do sposobu postępowania w takich sytuacjach w przyszłości - twierdzi Katarzyna Mazurkiewicz, rzecznik PKP SA. Informuje też, że spółka wystąpi z prośbą o spotkanie z policją, by doprecyzować zasady współpracy w takich przypadkach.