WARSZAWA: Po stolicy nie da się jeździć!

2011-11-24 19:43

Inżynier Janusz Galas (55 l.) powinien ostro wziąć się do pracy. - Przez te zatory po stolicy nie da się już normalnie jeździć! - narzekają kierowcy. Potwierdza to najnowszy raport portalu korkowo. pl.

Eksperci analizując samochodowe nawigacje, poinformowali, że średnio po centrum Warszawy jeździ się, uwaga, zaledwie... 19 kilometrów na godzinę, czyli o 2 kilometry wolniej niż jeszcze pół roku temu. Powód? Ślimaczące się w nieskończoność remonty, źle wytyczone objazdy i zła synchronizacja sygnalizacji świetlnej.

Warszawiacy mają powody do narzekania. W niechlubnym rankingu polskich miast stolica okupuje pierwsze miejsce pod względem długości przejazdu przez centrum. Obecnie w godzinach szczytu (czyli od godz. 6 do 9 rano i między godz. 16 a 18) ta prędkość to raptem 19 kilometrów na godzinę.

Najgorzej jednak klną kierowcy, którzy muszą jeździć ulicami poza ścisłym centrum. Tam średnia prędkość, z jaką poruszają się ich samochody, wynosi od 19 kilometrów na godzinę do 27. Tak jest chociażby na ul. Czerniakowskiej, Trasie Toruńskiej czy w al. Prymasa Tysiąclecia.

- Dla mnie to jeździ się nawet o 10 kilometrów wolniej niż pół roku temu. Wszystko przez to, że pozamykano pół miasta, a urzędnicy wyznaczyli objazdy, które nie mieszczą tyle aut - żali się Jakub Sośnicki (60 l.), kierowca. - Inny problem to źle skoordynowane światła, które blokują ruch - dodaje. Przykład? Skrzyżowanie Zamoyskiego z ul. Sokolą. Kierowcy muszą się tam zatrzymywać na czerwonym świetle na wysokości nasypu kolejowego, oczekując aż nadjedzie jakieś auto z ul. Sokolej. Tymczasem ulica Sokola jest zamknięta z powodu budowy II linii metra już od blisko pół roku. Wszystko dlatego, że miejski inżynier ruchu Janusz Galas (55 l.) zapomniał wydać decyzji o likwidacji świateł. Tylko dlaczego przez błędy urzędników znowu muszą cierpieć kierowcy? Jak tak dalej pójdzie, to miasto po prostu stanie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki