- To choroba wieku dziecięcego - żartuje Krzysztof Malawko (56 l.), rzecznik Metra Warszawskiego, tłumacząc wczorajszą wpadkę nowej maszyny. O godz. 7 Siemens Inspiro, którym dzień wcześniej jechała pani prezydent, nie odjechał ze stacji Kabaty. Powodem był problem z drzwiami, które nie chciały się otworzyć. Skład przez 10 minut blokował ruch w kierunku Młocin, potem został odtransportowany do stacji postojowo-technicznej, gdzie przeszedł testy i o godz. 10.20 znowu zjawił się na torach.
Przeczytaj też: Metro zawiodło Gronkiewicz-Waltz! Inspiro już popsute
Taki przestój w porannym szczycie dał się mocno we znaki pasażerom - na całej linii przez blisko dwie godziny występowały opóźnienia. - To nowoczesny pociąg, który jest w pełni zautomatyzowany, więc jak jedna z 24 par drzwi nie zadziałała, to po prostu nie mógł ruszyć - tłumaczy Krzysztof Malawko. Wcześniej skład testowany był bez pasażerów, więc mechanizm otwierania drzwi nie był przystosowany do ciągłego otwierania i zamykania, nawet wielokrotnego podczas pobytu na jednej stacji. Wszystko działało bez zarzutu podczas dwóch pierwszych kursów na Kabaty i Młociny, ale przy trzecim okrążeniu system siadł. Według urzędników takie awarie mogą się jeszcze zdarzać przez najbliższe dni, bo mechanizm musi się przyzwyczaić do nowych warunków.