W maleńkiej Mosznie pod Pruszkowem do tej pory żyło się spokojnie. Sielanka skończyła się, gdy w poniedziałek jeden z sąsiadów wyszedł na spacer z psem do lasu i odkrył coś naprawdę przerażającego. - Około godz. 18.30 dostaliśmy zawiadomienie o znalezionych zwłokach - powiedziała Dorota Nowak z Komendy Powiatowej w Pruszkowie. Widok, który zastali śledczy, był paraliżujący. Na leśnej ścieżce, niedaleko głównej szosy w kałuży krwi leżał mężczyzna. Miał pokiereszowaną twarz, liczne obrażenia głowy i podcięte gardło. Nie wiadomo, kim jest, bo nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Według wstępnych ustaleń śledczych ofiara miała około 50 lat. - Podobno jak go znaleźli, to był jeszcze ciepły. Policjanci byli u nas wieczorem pokazywać zdjęcia z miejsca zbrodni, żeby się dowiedzieć, kim mógł być ten mężczyzna.
Zobacz też: Warszawa: SKANDAL w Szkole Podstawowej nr 16 na Kabatach! Wulgaryzmy na lekcjach polskiego
Nikt go nie rozpoznał. To przerażające, co się stało - mówi pani Kamila, ekspedientka ze sklepu spożywczego. Wciąż nieznany jest także brutalny sprawca. Czy zamordowany go znał? Zginął w gangsterskich porachunkach czy padł ofiarą krwawego rozboju? Gdzie zniknęło narzędzie zbrodni? Na te pytania nie udało się odpowiedzieć. - Zostało wszczęte śledztwo w kierunku zabójstwa i zlecona sekcja zwłok, która pozwoli określić, w jaki sposób zginęła ofiara. Trwa także ustalanie tożsamości ofiary oraz sprawcy - mówi prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. - Miejmy nadzieję, że znajdą tego zbrodniarza, zanim znów kogoś zaatakuje - mówi pan Zdzisław, mieszkaniec Moszny.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail